wtorek, 13 grudnia 2011

Zalatuje tu rychłą popularnością...

Idąc za sugestią kumpla założyłam bloga, gdyż tyle "niezwykle" ciekawych rzeczy przytrafia mi się w drodze do pracy, w pracy i w drodze do domu z pracy. Zauważyłam, że niegdyś więcej przygód serwowały mi studia, jednak jestem już chyba na tym etapie życia, gdzie to właśnie praca i sąsiedzi stali się moim głównym źródłem rozrywki (nie licząc Fejsbunia). Nie wiem, czy mam się z tego powodu śmiać, czy płakać. Daję sobie miesiąc trzy miesiące na rozkręcenie tego bloga i zdobycie sławy. Potem się poddaję i przechodzę na zabijanie pytonów.
"Wybuchły" pyton po zjedzeniu krokodyla.

1 komentarz: